Translate

poniedziałek, 4 listopada 2013

Nie bój się jutra, niech jutro boi się Ciebie!

Witajcie kochani!

Tak to znowu ja. Przepraszam, że tak rzadko pojawiają się posty. Odnoszę wrażenie, że ten blog jest moim pamiętnikiem w pewnym sensie. Odwiedzam go zawsze, kiedy potrzebuje chwili, aby przemyśleć kilka spraw. Piszę post pełen niedomówień, który kryje masę ukrytych, osobistych znaczeń. Często pisząc post, mam łzy w oczach. Czasem, trudno wyrazić myśli, słowami..

Dochodzę powoli do wniosków, że jestem bardzo skomplikowaną emocjonalnie osobą. Nie potrafię cieszyć się z tego co mam. Tęsknię za czymś, czego tak naprawdę nigdy nie było. I tak cholernie boli mnie rzeczywistość. Czytasz to, bo zapewne przypadkiem tu trafiłeś.- zostaw komentarz, jeśli to czytasz, jeśli doszedłeś to tej linijki moich żalów, odnośnie samej mnie i mojego życia. Jestem ciekawa, osobo która to czytasz, co sobie myślisz o tym. Możesz napisać mi jaka pogoda u Ciebie za oknem. U mnie rano świeciło słońce. Dla mnie to pretekst, aby swoje oczy, schować za ciemnym szkłem okularów. Nikt nie zobaczy w nich wtedy smutku, bo oczy, to obraz serca. Po oczach poznasz człowieka, w oczach się zakochasz, ponieważ oczy zostają takie same, bez względu na mijający czas, one jedyne się nie zmieniają. Pozostają pięknym obrazem naszego serca.

Nie no.. nie. Nie myślcie, że jestem szara okularnicą, zakochaną w szkolnym maczo, przez co wylewam swoje żale tutaj. Szczerze? Jak byście mnie spotkali, nigdy byście nie uwierzyli, że to wszystko co jest tu napisane, jest mojego autorstwa. Pewnie ze względu na wygląd, bo powiedzmy, że wyglądam na pewną siebie, atrakcyjną i wygadaną dziewczynę. Nie obcy jest mi smak wszystkiego co zabronione. Ale pod pokrywą tej barbie, jest delikatna dziewczynka, która uczy się jak ma żyć.

 Jestem po prostu nadwrażliwa, takkk dokładnie... Ktoś, kto dużo dla mnie kiedyś znaczył, tak uważał, że jestem NADWRAŻLIWA. Można być w ogóle nadwrażliwym? Zostawiam to Tobie do przemyślenia.

Euforia, zamienia się w radość, potem radość, w stan obojętności, obojętność w smutek, a smutek w rozpacz. Boli, bardzo.. A potem uświadamiasz sobie, że to wszystko to jedno wielkie bagno i te wszystkie uczucia zaczynają Cię motywować, bo przecież gorzej być nie może.




a na koniec trochę optymizmu>>>

I tak wszyscy umrzemy. Prędzej czy później, to bez znaczenia.

buziaki ♥
~`anecik